"Merkuriusz Polonijny" to emigracyjny blog kulinarny. Jak każda tego typu strona zawiera liczne przepisy - ale do niech się nie ogranicza. Tak naprawdę są to opowieści kulinarne. Autorzy o kucharzeniu opowiadają, sporo to historii, anegdot, porównań.
Blogów kulinarnych jest nawet w samym naszym kraju tysiące. Mnóstwo jest osób, które uważają, że skoro umieją gotować, to czemu by się tą wiedzą ie podzielić. Może i słusznie. Jednak wiele z tych stron ogranicza się po prostu do przepisów. Nie różnią się więc wiele od siebie, poza zestawem dań oraz szatą graficzną.
Tutaj mamy do czynienia ze swego rodzaju gawędą kulinarną. Przepis oczywiście też jest - no bez niego się nie obejdzie. Ale czytelnik wcześniej w pewien sposób poznaje z czego taki a nie inny przepis wynika.
Nie stronią także od przedstawiania nam walorów pozasmakowych dań. Tak więc niejednokrotnie omawia się tutaj wartości odżywcze, czy wręcz prozdrowotne produktów i tego co mamy na talerzu.
Ci, którzy piszą na tym blogu to najwyraźniej osoby podróżujące i wiele z tego, co tu przedstawiają poznali drogą osobistych doświadczeń. Widać, że lubią przepisy kuchni środziemnomorskiej, potrawy egzotyczne i to, co pochodzi z morza. Ale nie stronią także od dań kuchni polskiej.
Poza tym rozumieją osoby pracujące, te które muszą zająć się wyżywieniem rodziny. Stąd wiele przepisów podlega takich zasadom, a by było szybko, łatwo - ale wciąż smacznie. Można się skarżyć, że trochę tutaj drogi na skróty. W pewnym sensie tak - ale to nie taka droga na skróty, która polega na używaniu zupek w proszku. Tak więc kucharze z "Merkuriusza" ułatwiają sobie życie, ale jednak gotują prawdziwie. Po prostu - ma to być "kuchnia dla ludzi".
Blogów kulinarnych jest nawet w samym naszym kraju tysiące. Mnóstwo jest osób, które uważają, że skoro umieją gotować, to czemu by się tą wiedzą ie podzielić. Może i słusznie. Jednak wiele z tych stron ogranicza się po prostu do przepisów. Nie różnią się więc wiele od siebie, poza zestawem dań oraz szatą graficzną.
Tutaj mamy do czynienia ze swego rodzaju gawędą kulinarną. Przepis oczywiście też jest - no bez niego się nie obejdzie. Ale czytelnik wcześniej w pewien sposób poznaje z czego taki a nie inny przepis wynika.
Nie stronią także od przedstawiania nam walorów pozasmakowych dań. Tak więc niejednokrotnie omawia się tutaj wartości odżywcze, czy wręcz prozdrowotne produktów i tego co mamy na talerzu.
Ci, którzy piszą na tym blogu to najwyraźniej osoby podróżujące i wiele z tego, co tu przedstawiają poznali drogą osobistych doświadczeń. Widać, że lubią przepisy kuchni środziemnomorskiej, potrawy egzotyczne i to, co pochodzi z morza. Ale nie stronią także od dań kuchni polskiej.
Poza tym rozumieją osoby pracujące, te które muszą zająć się wyżywieniem rodziny. Stąd wiele przepisów podlega takich zasadom, a by było szybko, łatwo - ale wciąż smacznie. Można się skarżyć, że trochę tutaj drogi na skróty. W pewnym sensie tak - ale to nie taka droga na skróty, która polega na używaniu zupek w proszku. Tak więc kucharze z "Merkuriusza" ułatwiają sobie życie, ale jednak gotują prawdziwie. Po prostu - ma to być "kuchnia dla ludzi".